raz, dwa, trzy...

To znowu my.
A nade wszystko Wy, Drodzy Czytelnicy, bez których prowadzenie jakiegokolwiek bloga nie miałoby sensu.
Co prawda, że nie ma go i tak, utrzymują już nie tylko ci, ale również tamci, jednak w dzisiejszym, przedpremierowym w końcu (na dobry początek) odcinku, ani się z nimi zgodzimy, ani będziemy rozwijać tę akurat myśl.
Jak nas Państwo znaleźli, doprawdy.
Za chwilę znów znikniemy, niejaka bexa lemon, Bengalski & reszta kolektywu.
Żeby pojawić się w pierwszym dniu jesieni.
Nie będzie się działo, tyle możemy obiecać.

File:Wilhelm von Kaulbach 003.jpg

I niewykluczone, że dotrzymamy słowa.
Co poza tym? Kwiaty, książki  i księżyc oczywiście.
Dobranoc Państwu!

UWAGA: formularz komentarzy, ukryty na chwilę w fazie przygotowań do publikacji Garnka Ź, na razie nie daje się przywrócić. Kolektyw wyraża z tego powodu ubolewanie & prosi o pozostawianie ewentualnych uwag na stronie oznaczonej ❌ (na stronie głównej pod podtytułem, pierwsze wejście od prawej).

Komentarze

Prześlij komentarz