wyszło jak wyszło czyli
przegląd cyberprasy

− No trochę tak, Wasza Cytrynowość − mówi Bengalski tonem prawie nie zdradzającym, że myślami jest zupełnie gdzie indziej,

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/8b/Fractal_terrain_texture.jpg

chociaż uprzejmie stara się brać udział w rozmowie i jednocześnie miesza w garnku coś, co ani trochę nie  pachnie jak budyń, więc za chwilę na pewno okaże się sosem do niego. − Musiałbym zupełnie nie mieć wyobraźni, żeby... tak całkiem... żeby... no,  żeby nie ten. Jestem, co prawda, nieustraszony, nadzwyczajnie tolerancyjny, opanowany & niejedno widziałem, ale... Powiem krótko: zasadniczo nic nie mam do drobiu, dopóki trzyma się ode mnie z daleka. Zwracam jednak uwagę, że Wasza Cytrynowość chciała w dzisiejszym odcinku napisać o czymś innym. Przecież chyba nie o moich idiosynkrazjach. I wcale nie o tych aleksandrettach, to  w ogóle strasznie stara historia, tylko o natarczywości i natłoku cybergadżetów. I jeszcze o czymś miało być, nie pamiętam nawet o czym. W każdym razie jakoś tak, że piszą i nie czytają. Ten cytat to cały czas mam. Tu mam, o. Już wrzucam.

Egzotyczna modliszka w Warszawie, wietnamskie krewetki w Odrze

Zobacz też: premier Morawiecki w Nowym Jorku

Komentarze