chatynka niepamięci,
chwilowej i całkowitej
No przecież, powiedziałby Bengalski.
Ale nie powiedział: prawie niewidoczny dla bexy i zupełnie nieistniejący dla świata oraz reszty ludzkości, siedział pod oknem w fotelu, którego też nie było, i, od czasu do czasu wydając z siebie basowy pomruk, trzymając w lewej łapie wieczne pióro, a na kolanach notes z okładką w polipropylenową panterkę, pisał.
Balladę o Dzielnym Tygrysie.
Liczącą obecnie siedemdziesiąt trzy zwrotki.
W czasie ostatniej doby przybyło pięć.
bexa westchnęła tylko i ze smutkiem, zupełnie niepasującym do pierwszego dnia jesieni, wróciła myślami do autobusu 517.
Jeździła nim na ulicę--
A, mniejsza o to, jaką.
Nie ma już tamtego sklepu, tamtego chleba i tamtych lodów.
Możliwe, że dałyby się gdzieś odnaleźć, ale droga do Gdzieś (i Wszędzie Indziej) wiedzie teraz przez ciemny, ciemny las, w którym NA PEWNO rosną grzyby.
A potem w górę po krętych stromych schodach, które mają tyle stopni, że aż nie wiadomo ile.
A tamtego sklepu nie ma.
No tak, ale jest 🐅.
Od tej konstatacji od razu zrobiło się jakby cieplej, mięcej & milej.
I przez to przypomniał się bexie autobus 511.
Teraz 511, wtedy 517, czyli doładowała telefon komuś innemu.

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Fotothek_df_tg_0006517_Theosophie_%5E_Philosophie_%5E_Judentum_%5E_Kabbala_%5E_Mnemotechnik_%5E_Alphabet.jpg
Ale nie powiedział: prawie niewidoczny dla bexy i zupełnie nieistniejący dla świata oraz reszty ludzkości, siedział pod oknem w fotelu, którego też nie było, i, od czasu do czasu wydając z siebie basowy pomruk, trzymając w lewej łapie wieczne pióro, a na kolanach notes z okładką w polipropylenową panterkę, pisał.
Balladę o Dzielnym Tygrysie.
Liczącą obecnie siedemdziesiąt trzy zwrotki.
W czasie ostatniej doby przybyło pięć.
bexa westchnęła tylko i ze smutkiem, zupełnie niepasującym do pierwszego dnia jesieni, wróciła myślami do autobusu 517.
Jeździła nim na ulicę--
A, mniejsza o to, jaką.
Nie ma już tamtego sklepu, tamtego chleba i tamtych lodów.
Możliwe, że dałyby się gdzieś odnaleźć, ale droga do Gdzieś (i Wszędzie Indziej) wiedzie teraz przez ciemny, ciemny las, w którym NA PEWNO rosną grzyby.
A potem w górę po krętych stromych schodach, które mają tyle stopni, że aż nie wiadomo ile.
A tamtego sklepu nie ma.
No tak, ale jest 🐅.
Od tej konstatacji od razu zrobiło się jakby cieplej, mięcej & milej.
I przez to przypomniał się bexie autobus 511.
Teraz 511, wtedy 517, czyli doładowała telefon komuś innemu.

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Fotothek_df_tg_0006517_Theosophie_%5E_Philosophie_%5E_Judentum_%5E_Kabbala_%5E_Mnemotechnik_%5E_Alphabet.jpg
Komentarze
Prześlij komentarz